Firma Wedel była kiedyś jednym z powodów polskiej dumy. Znacjonalizowana po II wojnie światowej, nigdy nie wróciła do pełnego blasku, choć jej produkty nadal u wielu Polaków budziły blask w oczach. Przez ostatnie lata Wedel przechodził z rąk do rąk. Należał już do Pepsico, Cadbury i Kraft Foods. Dziś to jedna z marek japońsko-południowokoreańskiej Grupy Lotte, zatrudniającej na świecie około 60 tysięcy pracowników w swoich centrach handlowych, parkach rozrywki i hotelach. Nowy właściciel (w spożywczej części swojej działalności) znany jest bardziej z gum do żucia, niż z czekolady. Już wiemy, że w Świdnicy Grupa Lotte oprócz fabryki czekoladowych ciastek wybuduje fabrykę gum do żucia. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić gumy z logiem Wedla, a Wy?
- Czekolada o smaku pomarańczy, potem chilli
- Czekolada o smaku wiśni, potem chilli
- Czekolada o smaku gruszki, potem mięty
- Czekolada o smaku truskawki, potem mięty
- Ptasie Mleczko waniliowe z dodatkiem wanilii z Madagaskaru
- Ptasie Mleczko waniliowe z dodatkiem cynamonu z Indonezji
- Ptasie Mleczko waniliowe z dodatkiem imbiru z Nigerii
- Pawełek o smaku wiśniowym
- Mieszanka Wedlowska Galaretki
- Mieszanka Wedlowska Party
Brzmi nieźle. Nieźle też brzmi polirycynoleinian poliglicerolu, na etykiecie czekolad Wedla nazywany E476. Niby nieszkodliwy w małych ilościach, choć pewnie na nazwie można złamać język. Zapewne z ciekawości spróbuję nowych produktów Wedla. Raz. Potem wrócę do czekolad z trzema-czterema składnikami (wliczając masę kakaową, cukier i masło kakaowe). Te dostarczają wrażeń o wiele ciekawszych niż odkrywanie czym nowym przemysłowi producenci potrafią zastąpić zbyt drogie masło kakaowe.
Nie macie przypadkiem wrażenia, że te reklamy mogłyby reklamować niemal cokolwiek innego?